Witam
Zaglądam często na Twojego bloga. Dzieki Tobie bardzo spodobalo mi sie robienie na okragło. Zwyczajnie nie lubie zszywać. Tak jest zdecydowanie lepiej, po pierwsze - dla dzianiny, a po drugie - dla tworzącego. W sumie to jeszcze po trzecie - dla noszącego.
Bardzo, bardzo dziękuję.
Twój blog to morze inspiracji. A to co wyprawiasz z kolorami, hmmm....... miodzio. Masz kobieto wyczucie i talent do tego szczególny.
Ten ostatni sweter - tunika, piekny po prostu. Chciałam umiescić komentarz na blogu, ale coś mi nie wyszło. Muszę sie jeszcze podszkolić.
W robieniu dzianin kolorowych problem mam z łączeniem nitek, tzn. denerwują mnie te supełki z wiązań, może są jakieś lepsze sposoby? W tych swetrach ,,tęczowe kocyki" w ogóle wiązań nie zauważyłam. Wszystko gładko się łączy, bez żadnych wystających nitek. Jak się to robi? Bardzo proszę o wskazówki.
Wiem, że dużo osób zagląda na Twojego bloga i pewnie nie ja jedna o coś proszę, dlatego będę czekać cierpliwie.
Teraz pochłonęły mnie druty nr. 20. Dzianina z takich drutów schodzi jakby widziana przez szkło powiększajace. I tutaj też potrzeba łączyć kilka nitek i przydałoby się robić to z gracją.
Cudne wychodzą chodniki, w planie mam narzuty na to i owo. Otoczona takimi wiekimi okami, czuję się jak Alicja w krainie czarów ( jakby mnie ktoś zmniejszył ). Ale przede wszystkim urzekają mnie takie wielkie sploty, faktura. Niesamowite ile możliwości daje włóczka. Kocham przesuwać ją pod palcami, dotykać, wtulać się, tworzyć. Ten proces tworzenia jest największą frajdą. Chociaż nie każdy to rozumie, czasem trudno się tłumaczyć , kiedy słyszę -,, Przecież to się nie opłaca, taniej można kupić". Albo - ,,Też kiedyś robiłam, bo nic nie można było kupić"
Hmmm.... Jak coś takiego słyszę, to już właściwie odechciewa się konwersacji. Rozumię, że jak ktoś MUSIAŁ, to teraz kiedy już nie musi - nie robi. Pewnie też nie każdemu sprawia to tyle frajdy. A co do kupowania w sklepie, no pewnie, że dużo da sie kupić.... Jednak pamiętam z dzieciństwa czerwony sweter z wrobionym pieskiem, mama zrobiła właśnie dla mnie - i to było najważniejsze- że to ona zrobiła dla mnie. Nosiłam go z radością. Tego się kupić nie da. Dlatego robię różne rzeczy w włóczek, otulając córki, mamę, męża,siostrę, znajome i ...pomału dużo się tego robi.
Ten list jest piękny :) Tkwi w nim sedno dziergania: zwykle wiele osób patrząc na czas i pracę włożoną w robótkę pyta czy "opłaca" się coś robić na drutach... Moim zdaniem coś, co przynosi satysfakcję i radość oraz płynie prosto z serca nie ma ceny. Pozwala osiągnąć spokój, którego czasem na próżno szukać w życiu. Pozdrawiam, Emilia
OdpowiedzUsuńBardzo ładny list. Może tego nigdy nie pisałam, ale też tak myślę jak Marta. I też serdecznie dziękuję za Twoje kursiki. W minionym roku robiłam czapki z Twojego przepisu i bardzo mi się to podobało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Witaj przeczytałam ten list"od deski do deski" i muszę przyznać,że poczułam się jakbym o sobie czytała.A Twojego bloga odwiedzam zawsze i faktycznie masz talent.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPod tym listem podpisuję się rękami i nogami. Ja też do niedawna należałam do tych które "kiedyś robiły na drutach" . Potem była baaardzo długa przerwa ale nie dlatego , że nie musiałam . Po prostu brakowało mi czasu . Małe dzieci , dom , praca w firmie wymagającej dyspozycyjności przez kilkanaście godzin na dobę . Zmieniłam pracę ,obowiązków wciąż dużo ale czas na druty znajduję i cieszę się z tego . To ogromna frajda zrobić własnoręcznie coś co sprawia radość sobie i innym .
OdpowiedzUsuńMarto, jaki piękny list napisałaś!
OdpowiedzUsuńDoroto, fajnie, że dałaś go nam przeczytać :)
Już ostatnio u Ciebie nie piszę komentarzy, bo mi się słownictwo na pochwały wyczerpało :P do tego tempo prac masz powalające, wiem, że grube druty i chuda Ty dużo tu znaczą ;)
podziwiam i pozdrawiam!
Wzruszający list!
OdpowiedzUsuńPiękny.
Inspirujący...
To chyba ciągle siedzi w narodzie, że dzierga się tylko dlatego, że taniej, że kiedyś albo nie było wcale, albo przemysłowe było zbyt drogie... Niestety. Na szczęście my, dziergające wiemy, że jest inaczej. ;-)
OdpowiedzUsuńMnie się szczególnie u Doroty podoba to, że nie tylko pokazuje zdjęcia dziergadeł, ale ze nie ma oporów przed ich własną prezentacją. Jasne, że jesteśmy fizycznie różne, ale co innego pokazać ciuch w ruchu, a co innego na wieszaku, czy manekinie.
Inna sprawą jest dzielenie się informacjami dotyczącymi samego wykonania. Jest w sieci wiele różnych blogów o dzierganiu, ale większość z nich skrzętnie ukrywa tajniki samego dziergania, ilości oczek, drutów, metrażu włóczki, wełny, nie mówiąc już o wzorach.
Mnie samej akurat styl Doroty jest bardzo bliski i pewnie dlatego chętniej tu zaglądam niż na blogi, gdzie królują głownie ażury, czy dopasowane ubranka. ;-)
No i chwała drutom z żyłką i robieniu na okrągło ! ;-)
Pozdrawiam serdecznie
J.
A mnie rozczulił fragment: mama zrobiła właśnie dla mnie - i to było najważniejsze- że to ona zrobiła dla mnie. Nosiłam go z radością. Tego się kupić nie da".
OdpowiedzUsuńPiękne uznanie Twoje pracy Doroto.
Ja również podpisuję się pod listem, też jestem Twoją fanką już od dawna i dzięki Tobie zaczęłam robić na okrągło.Ta metoda pozwoliła mi powrócić do dziergania bo trzymanie długich drutów z ciężką dzianiną z łokciami uniesionymi do góry to nie było fajne dla mojego chorego kręgosłupa. Dzierganie to relaks dla mnie i nie wyobrażam sobie abym nie mogła tego robić.Wielkie Dzięki za to co robisz i gorące pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńZaglądam i podglądam, wiem że nie jestem sama babcia emerytka z drutami. Nie czuję metetryki a takie towarzystwo potwierdza tylko że druty to hobby a nie zajęcie do zabicia nudy . Bedę zaglądała, może Pani Dorota zdradzi tajemnicę chowania końcówek włóczek bo to niestety moja słabość. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuńPewnie,że się nie opłaca. I dlatego takie jest przyjemne i satysfakcjonujące! I wielkie brawa dla wszystkich, które dziergają, zamiast marnować czas na robienie niczego:D
OdpowiedzUsuńJa też często do ciebie zaglądam i lubię podglądać jakie to znowu włóczki ze sobą połączyłaś i co ciekawego uplotłaś :) I fajnie, że dzielisz się swoją wiedzą, dziękuję :))) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSympatyczny list. Czy Marta ma swojego bloga? Może pokaże nam swoje prace.
OdpowiedzUsuńA znając Ciebie , liczę na kursik unikania supełków. Pozdrawiam serdecznie .Czy możesz mi zdradzić autora zdjęć , które umieszczasz na blogu?
Tak i ja mogę powoli... bardzo powoli, dołączyć do grona dziergających... po latach. Tak to prawda, że kiedyś robiło się bo nic nie było... ale ja robiłam z przyjemnością, i teraz po latach moje córki pamiętają np, że miały sweterek ze słoniem, którego trąba to był jeden z rękawów, z dziewczynką wyglądającą ponad murem z cegieł itd...
OdpowiedzUsuńMyślałam, że już do drutów nie wrócę, a jednak patrząc na Twoje prace Doroto... sięgnęłam po latach i znalazłam tę samą przyjemność! Na razie nic wielkiego nie powstało... ale nareszcie mogę rękodzielić przy tv... mało oglądam, bo pozostałe moje dziedziny raczej nie dają się robić przy...
Cieszę się, że ten list poruszył tyle serc. Fajnie, że go Dorota umieściłaś na blogu bo dzięki temu mogłam się dowiedzieć, że jest nas dużo więcej. Myślimy podobnie. I to jest prawdziwa magia interneru - z lotem błyskawicy można trafić do wielu osób i dowiedzieć się co myślą, jak czują... I nie trzeba czekać z nosem przy szybie (całymi tygodniami nieraz) na odpowiedź. Nie spodziewałam sie tylu miłych słów. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńBloga robótkowego nie mam, jadnak zaczynam się zastanawiać. Pozdrawiam Was wszystkie. Pa
Miło, na pewno bardzo miło jest dostać taki list :) ja również lubię do Ciebie zajrzeć, podziwiam Twoje prace zarówno wykonanie ale także to ile serca wkładasz w swoje robótki - to widać :) Ja już od dawna słyszę od koleżanek i znajomych, że "zdewociałam" bo robię na drutach, że w moim wieku to nie wypada, że to tylko na emeryturze.... Mam 30 lat a druty i szydełka to dla mnie sposób na stres, którego w ciągu dnia mi nie brakuje.... Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się obiema rękami pod listem Magdy do Ciebie,Doroto.
OdpowiedzUsuńFascynuje mnie Twój blog i tak chciałabym duuużo podpatrzeć dla siebie. Uwielbiam sukienki! Niestety,ostatnio bardzo przytyłam.Gratuluję modelowej sylwetki. Dla mnie to tylko wspomnienie.
Serdeczności.