Wendy to włóczka gruba ale niezbyt dobrej jakści. Zrobiłam z niej tą sukienkę i nie wyobrażam sobie, jak przetrwałabym bez niej mrozy i śniegi, służy mi już kolejną zimę. Jeden motek był o ton ciemniejszy i właśnie nim zaczęłam robić sukienkę. Widać ten ciemniejszy dół.
Ta z kolei zrobiona jest z gryzącej, 100 % wełny, ma nieco inny wzór ale ten sam krój. Świetna na i pod sweter, dla wszystkich zmarźlaków.
Oczywiście sukienki muszą mieć zroboiny dół na okrągłych, grubych drutach. Na zdjęciu widać jak odejmowałam oczka.
Aż mi zimno, że nie mam takich cudowności cieplutkich :)
OdpowiedzUsuńSukienka super. Pomysłowe przedsięwzięcie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna sukienka, marzy mi się taka :)
OdpowiedzUsuńPiękna sukienka!! Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńSuper te sukienki! Szczególnie podoba mi się beżowa. Tak się tylko zastanawiam, czy i ile się wyciągają w noszeniu, bo przecież trochę ważą...Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDo kolan i na tym koniec, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńwspaniałe sukienki-niesamowicie mi się podobają!Serdecznie Cię pozdrawiam,Maja
swietne sukienki!
OdpowiedzUsuńa mnie interesuje ile włóczki potrzeba na sukienkę
OdpowiedzUsuńPotrzeba 700g włóczki. Jasna robiona jest potrójną nitką, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń