Szczęściara z tej Agi. Ja do dziś płacze po ukochanym wełnianym swetrze, który niefrasobliwie wrzuciłam do pralki. Wyjęłam z niej kamizelkę kuloodporna dla pluszowego miśka. :((( To już kilka lat a mi wciąż żal, bo ten sweter był jak talizman. Pozdrawiam.
Szczęściara z tej Agi. Ja do dziś płacze po ukochanym wełnianym swetrze, który niefrasobliwie wrzuciłam do pralki. Wyjęłam z niej kamizelkę kuloodporna dla pluszowego miśka. :((( To już kilka lat a mi wciąż żal, bo ten sweter był jak talizman. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńeksta!!! jesteś niesamowita :-)
OdpowiedzUsuńTak prosto, a tak klimatyczne!!!
OdpowiedzUsuńMi to się nie udało takie "filcowanie" - uprałam tak sweterek - że musiałam się z nim pożegnać -za bardzo się skurczył bidulu.
OdpowiedzUsuń